Jak wytresować smoka to film wspaniały… ale czy potrzebny?

0
9

A więc, stało się – film aktorski Jak wytresować smoka trafił w końcu do kin. przygody Czkawki i jego smoka Szczerbatka przeniesiono do życia z należytą dbałością i poszanowaniem oryginalnej animacji. Jednak, czy ten film faktycznie jest potrzebny? Oto recenzja aktorskiego filmu Jak wytresować smoka.

Fabuła była jaka jest

„Jeśli coś działa to tego nie zmieniaj” – taką zasadą najprawdopodobniej kierowali się twórcy filmu, ponieważ nowe Jak wytresować smoka praktycznie nie zmienia fabuły względem animacji Dreamworks. Na odległej wyspie Berk, gdzie smoki i wikingowie walczą ze sobą od stuleci, mieszka Czkawka. Pomysłowy aczkolwiek niedoceniony syn wodza w końcu osiąga marzenie każdego młodego wikinga – Czkawce udaje się zranić i zestrzelić nocną furię – smoka tak przerażającego, że jedyną szansą na przeżycie starcia z nim jest ucieczka. Jednak z racji jest wątłej postury żaden z mieszkańców Berk nie wierzy w sukces Czkawki. Młody wiking, chcąc udowodnić swój wyczyn, przeszukuje lasy wyspy w poszukiwaniu powalonego zwierzęcia. Jednak kiedy Czkawka w końcu znajduje zaplątanego w sznury smoka, nie jest w stanie zmusić się do zabicia bestii. Zamiast tego uwalnia on smoka, który rewanżuje się… nie zabijając go? Czkawka zaczyna obserwować smoka którego nazywa Szczerbatek, dając początek niezwykłej przyjaźni która udowadnia, że wszystko czego uczą się o smokach to nieprawda.

Na pochwałę zasługuje wierność z jaką animacja Dreamworks została przeniesiona do naszego świata. Wiele scen w filmie odwzorowane jest niemal 1:1 z oryginału. Nawet sceny które pozornie mogą nie mieć sensu w filmie aktorskim, jak chociażby Stoik bijący się ze smokiem na gołe pięści, zostały przeniesione i, jeśli trzeba było, nieco zmodyfikowane i „urealnione”. Jedyne do czego można się przyczepić to fakt, że niektóre sceny które według twórców nie miały sensu w live action zostały z filmu usunięte. W większości przypadków są to zwykłe, nic nie wnoszące do fabuły gagi które nie mają sensu w filmie aktorskim, jednak jedną ze scen usuniętych z filmu jest scena, w której Czkawka dowiaduje się, że smoki są ognioodporne tylko na zewnątrz, co jest kluczowe podczas finałowego pojedynku. Powstaje tym samym mała dziura fabularna, jednak nie jest to bardzo zauważalne w trakcie seansu.

Gra aktorska – było dużo krzyku, a jest całkiem dobrze

Film aktorski Jak wytresować smoka wzbudzał kontrowersje już przed premierą: po pierwsze z powodu efektów specjalnych (o których porozmawiamy za chwilę), po drugie ze względu na… ciekawe decyzje w kwestii doboru aktorów do roli. Mason Thames w roli Czkawki, Gerard Butler w roli Stoika Ważkiego czy Nick Frost jako Pyskacz nie wzbudzili większej “wrzawy” wśród fanów. Inaczej było w przypadku aktorów którym dane było odegrać role Astrid (Nico Parker) oraz Szpadki (Brownyn James). Wszystko dlatego, że aktorzy odtwarzający wspomniane role… nie wyglądają jak znane z animacji Dreamworks oryginały. Dreamworksowa Astrid to wiking z krwi i kości: biała cera, niebieske oczy, blond włosy. Nico Parker jest natomiast ciemnooką i ciemnowłosą kobietą z afrykańskimi korzeniami. W przypadku Brownyn James problem polegał na tym, że oryginalna Szpadka jest… nieco mniejsza. Tak, to jest kolejny raz kiedy Internet ma problem do czyjejś tuszy.
Jednak jakakolwiek wątpliwość znika kiedy tylko film się zaczyna. Gra aktorska stoi na naprawdę wysokim poziomie, każda postać zagrana jest świetnie i wiernie odtwarza animowany oryginał. Szczególnie Nico Parker jako Astrid wypada świetnie, a jej chemia z Masonem Tamesem odgrywającym Czkawkę jest wyczuwalna i cieszy oko.

Efekty specjalne – to nie Avatar ale też jest super

W filmie bazowanym na kochanej przez miliony ludzi animacji efekty specjalne to „make or break” filmu. Na szczęście, Jak wytresować smoka radzi sobie z tym zadaniem znakomicie. Smoki wyglądają nie tylko realistycznie, ale i w miarę możliwości wiernie oddają wygląd oryginałów. Jedynym wyjątkiem jest tu Szczerbatek, który odwzorowany został niemal 1:1, nawet kosztem realizmu. Wygląda to dobrze, na pochwałę zasługuje nieco bardziej realistyczne niż w oryginale zachowanie ciała smoka, a szczególnie jego mimika – Szczerbatek w animacji dość dużo emocji wyraża właśnie mimiką twarzy (tudzież pyska, w końcu smok to zwierzę), dlatego miło zobaczyć że nowy, realistyczny Szczerbatek nie utracił nic ze swojej ekspresji. Jego rozbawienie, irytacja czy złość są tu wyraźnie widoczne a próby uśmiechania są tak samo urocze i rozbrajające jak w animacji Dreamworks.

Ścieżka dźwiękowa jest taka sama, i to dobrze

Oryginalne Jak wytresować smoka nie zasłynęło tylko dzięki świetnej jakości animacji, chwytającej za serce fabule czy genialnemu designowi smoków. Animacja Dreamworks równie dużo zawdzięcza wspaniałej ścieżce dźwiękowej Johna Powella. Dla fanów oryginalnego soundtracku przynosimy dobre wieści: John Powell powraca a wraz z nim cała ścieżka dźwiękowa Jak wytresować smoka. Niektóre utwory zostały nieco zmienione, aby lepiej pasowały do filmu aktorskiego, ale wszystkie ulubione kawałki jak Forbidden Friendhip czy Test Drive znajdują się w ścieżce dźwiękowej filmu.

Film dobry – ale czy potrzebny?

Takie pytania pojawiły się tak szybko, jak tylko ogłoszono pracę nad aktorskim Jak wytresować smoka. W końcu mamy animacje Dreamworks, po co więc ten film? Odpowiedź brzmi: bo czemu nie? Oryginalna animacja dalej jest świetna, ale ma już 15 lat. Odświeżenie kultowej historii pozwala nowej grupie ludzi na poznanie historii Czkawki i Szczerbatka, tym bardziej że Jak wytresować smoka to historia która uczy – nie tylko mocy przyjaźni, ale i dobroci dla innych i pomocy potrzebującym. Film aktorski może nie robić nic odkrywczego, w większości kopiując animację, ale pozwala nowej grupie fanów na wejście w ten cudowny świat.

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments