Sztuka Drugiego Obiegu, czyli uliczne objawienie Hałastry

0
7

W świecie polskiego rapu, gdzie każdy artysta próbuje wybić się ponad tłum, duet Hałastra, czyli Książę Mazowiecki i Kwiatek Haze, zdaje się nie tyle walczyć o uwagę, co po prostu ją przyciągać – jak magnes, który działa tylko na tych, co rozumieją uliczny kod. Ich trzeci album, Sztuka Drugiego Obiegu, wydany 26 listopada 2021 roku, to nie tylko kolejny krążek w dyskografii, ale manifest pewnej postawy: niezależności, autentyczności i nieustępliwego spojrzenia na miejską rzeczywistość. To płyta, która, choć nie urywa dupy w sposób, do jakiego przyzwyczaiły nas ich wcześniejsze projekty, wciąż pokazuje, że Hałastra ma coś do powiedzenia – i robi to na własnych zasadach.

Z podziemia na streamingi: kontekst albumu

Hałastra nigdy nie była duetem, który ugania się za mainstreamowym blaskiem. Ich debiutancka Pierwsza Sztuka wydana w 2019 roku i mixtape Sztuki Arkana, który pojawił się rok później, ugruntowały ich pozycję jako perły podziemia. Enigmatyczni, z zamaskowanymi twarzami i minimalną obecnością w mediach, stworzyli wizerunek, który idealnie współgrał z ich muzyką – mroczną, poetycką, pełną onirycznych opowieści z półświatka. Sztuka Drugiego Obiegu miała być kontynuacją tej drogi, ale, jak zauważają niektórzy fani i krytycy, poszła w nieco bardziej konwencjonalnym kierunku. Czy to krok w tył, czy może świadoma ewolucja? To pytanie, które towarzyszy słuchaczom od pierwszego odsłuchu.

Album, wydany nakładem E1 Grupa, składa się z 10 utworów, trwających łącznie 34 minuty. Za produkcję odpowiada dziesięciu różnych producentów, co nadaje płycie różnorodność, ale zdaniem niektórych słuchaczy niesie za sobą też pewną niespójność. W odróżnieniu od wcześniejszych projektów, gdzie Hałastra eksperymentowała z niebanalnymi strukturami i klimatem, tutaj mamy do czynienia z bardziej klasycznym podejściem do ulicznego rapu. Nie oznacza to jednak, że album jest wtórny – to wciąż Hałastra, ze swoją charakterystyczną charyzmą i ulicznym sznytem, który od lat jest doceniany przez wielu fanów polskiej sceny hip-hopowej.

Brzmienie i teksty: ulica w nowej odsłonie

Płyta otwiera się numerem Objawienie, który od razu ustawia ton – to deklaracja obecności, swoiste „jesteśmy tu i nigdzie się nie wybieramy”. Niestety, jak zauważają niektóre recenzje, już w tym intrze czuć zmianę: mniej eksperymentów, więcej typowego dla polskiej sceny ulicznego pogadania o pieniądzach i wyższości nad konkurencją. To nie znaczy, że Hałastra straciła swój pazur. W takich numerach jak Wychodzę z mroku czy Angielska Pogoda duet pokazuje, że wciąż potrafi dostarczyć wersy, które zostają w głowie, a bity – szczególnie ten w Angielskiej Pogodzie – to prawdziwe mistrzostwo.

Teksty na Sztuce Drugiego Obiegu są, jak zawsze u Hałastry, osadzone w miejskiej rzeczywistości. Książę Mazowiecki i Kwiatek Haze nie boją się mówić o lojalności, zdradzie, życiu na krawędzi i, co ważne, robią to w sposób, który brzmi wiarygodnie. Nie ma tu udawania – ich historie, choć czasem podane w bardziej przystępnej formie niż na poprzednich płytach, wciąż mają ten specyficzny, insiderski vibe. Problem w tym, że momentami wpadają w schematy, które sami wcześniej omijali. Utwory jak Lojalność, Bracie czy Zwykły Chłopak są poprawne, ale brakuje im tego pokręconego, surrealistycznego klimatu, który definiował Sztuki Arkana. Nie zmienia to faktu, że te utwory zapadają w pamięć. Mają ciekawie dobrane bity, które po prostu zostają w głowie na dłużej.

Gościnne występy na albumie to kolejny punkt dyskusji. Featy z Kazkiem, DR AP czy Koneserem dodają kolorytu, ale niektórzy fani uważają, że Hałastra nie potrzebuje takich wsparć – ich charyzma wystarczy, by unieść numer. Z drugiej strony, goście wnoszą świeżość, a szczególnie Kazek zaskakuje swoją energią w numerze Lojalność, Bracie.

Drugi obieg: filozofia i odbiór

Tytuł Sztuka Drugiego Obiegu można interpretować na wiele sposobów. W kontekście historycznym „drugi obieg” odnosi się do nielegalnych wydawnictw w PRL, które omijały cenzurę i trafiały do ludzi spragnionych wolnego słowa. Hałastra zdaje się nawiązywać do tej tradycji niezależności, tworząc muzykę poza mainstreamowym nurtem, na własnych zasadach. W ich przypadku „drugi obieg” to także metafora życia na uboczu, w cieniu wielkiego świata, gdzie rządzą własne reguły, a autentyczność jest walutą cenniejszą niż fejłm.

Odbiór albumu wśród fanów i krytyków był mieszany. Z jednej strony doceniono solidność i świeżość niektórych numerów, z drugiej – wielu czuło niedosyt. Na forum Ślizgawka użytkownicy pisali, że płyta jest „równa, spójna, ale bez wyraźnego wow”. Recenzja na rytmy.pl idzie dalej, sugerując, że Hałastra nieco straciła swoją unikalną tożsamość, popadając w bardziej banalne schematy ulicznego rapu. Z drugiej strony, dla nowych słuchaczy, którzy nie znają wcześniejszych projektów duetu, Sztuka Drugiego Obiegu może być idealnym wprowadzeniem do ich świata – mniej pokręconym, ale wciąż pełnym charakteru.

Wpływ wizualny i marketing: tajemnica wciąż żywa

Jednym z elementów, który wyróżnia Sztukę Drugiego Obiegu, jest oprawa wizualna. Hałastra od początku stawiała na enigmatyczny wizerunek, a teledyski do takich numerów jak Wychodzę z mroku czy Angielska Pogoda kontynuują tę estetykę. Mroczne, miejskie kadry, zamaskowane twarze i minimalistyczna kolorystyka budują atmosferę tajemnicy, która idealnie współgra z ich muzyką. Choć w porównaniu do poprzednich projektów klipy są bardziej dopracowane, wciąż zachowują undergroundowy klimat, co jest ukłonem w stronę ich korzeni.

Marketingowo Hałastra pozostaje wierna swojej filozofii – zamiast nachalnej promocji w mediach społecznościowych, stawiają na organiczne budowanie społeczności. Ich aktywność na platformach takich jak Instagram czy YouTube jest ograniczona, co w dzisiejszych czasach wydaje się niemal brawurowe. Jednak ta strategia działa – fani cenią ich za konsekwencję i brak pogoni za lajkami. Album Sztuka Drugiego Obiegu trafił głównie do tych, którzy już znają Hałastrę, ale dzięki bardziej przystępnym numerom ma szansę przyciągnąć nowych słuchaczy.

Sztuka czy rzemiosło?

Sztuka Drugiego Obiegu to album, który pokazuje dwie twarze Hałastry. Z jednej strony to wciąż duet, który potrafi pisać przekonujące, uliczne historie i współpracować z topowymi producentami. Z drugiej – to projekt, który nieco stracił swoją eksperymentalną duszę, idąc w stronę bardziej konwencjonalnego rapu. Czy to źle? Nie, jeśli spojrzeć na to jako na ewolucję, a może nawet świadomy wybór, by dotrzeć do szerszej publiczności.

Dla fanów Hałastry to płyta, która wymaga czasu – po kilku odsłuchach odkrywa się w niej więcej, niż wydaje się na pierwszy rzut ucha. Dla nowych słuchaczy to solidna dawka ulicznego rapu, która może nie zmienia reguł gry, ale też nie próbuje nikogo oszukać. Hałastra pozostaje wierna swojej wizji, nawet jeśli tym razem jest ona mniej radykalna. Jak mówi Książę Mazowiecki w jednym z numerów: Wychodzę z mroku – i choć ten mrok jest tu nieco mniej gęsty, wciąż warto podążyć za ich cieniem.

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments