Kiedy w grudniu 2020 roku Cyberpunk 2077 trafił na półki sklepowe, świat wstrzymał oddech oczekując kolejnego hitu na miarę Wiedźmina 3. Owoc pracy CD Projekt Red miał być rewolucją w świecie gamingu – ambitnym połączeniem otwartego świata, głębokiej narracji i futurystycznej estetyki stworzonego przez Mike’a Pondsmitha. Niestety, premiera okazała się jedną wielką katastrofą: błędy techniczne, niedociągnięcia graficzne i problemy z optymalizacją. Cyberpunk 2077 szybko zyskał miano „brzydkiego kaczątka” branży. Na szczęście CD Projekt nie porzucił problematycznego dziecka, a teraz, prawie 5 lat po premierze, Cyberpunk 2077 z brzydkiego kaczątka jest już pięknym łabędziem polskiego gamingu.
Początki były świetne
Pierwsza zapowiedź Cyberpunka 2077 pojawiła się już w 2013 roku, kiedy studio pracowało jeszcze nad trzecim Wiedźminem, jednak prace nad grą rozpoczęły się dopiero po premierze Dzikiego Gonu, w roku 2015. CD Projekt Red zainwestowało w projekt ponad 300 milionów dolarów, czyniąc z Cyberpunka jedną z najdroższych gier w historii. Twórcy obiecywali niemałą rewolucję: nieliniową fabułę, dynamiczny świat reagujący na wybory gracza, zaawansowaną sztuczną inteligencję i oszałamiającą oprawę wizualną. Gra miała być flagowym dziełem branży gier wideo. Ciekawą decyzją było potwierdzenie, że nowa gra pojawi się na konsolach ówczesnej generacji: PS4 i Xbox One. Mimo że stosunkowo nowe, obie konsole miały nie doczekać premiery gry ponieważ zarówno Sony jak i Microsoft planowało wydać następną generację w 2020 roku.
Pierwszy teaser to też początek ogromnej kampanii marketingowej. W miarę zbliżania się do premiery napięcie rosło. Na targach E3 w 2018 roku gracze po raz pierwszy mieli okazję zobaczyć nowoczesną wizję Night City. Przepiękne, wypełnione masą postaci miasto z marszu podbiło serca graczy na całym świecie. Jest to też moment w którym w końcu poznaliśmy datę premiery gry: kwiecień 2020. Nieco później, na początku 2019 roku padła kolejna medialna bomba – Keanu Reeves, aktor znany z serii Matrix czy John Wick, udzielił swojego głosu oraz wizerunku, wcielając się w postać Johnny’ego Silverhanda. Na tym etapie nikt nie wiedział, że gra powstaje w męczarniach i wcale nie jest tak kolorowo.
Za kurtyną pożar
Wspomniane demo z E3 2018, ukazujące Night City w całej swojej okazałości, tak naprawdę nie istniało. Deweloperzy na tym etapie rozwoju nadal nie mieli działającego prototypu gry, a demonstrację stworzono komputerowo, jedynie wykorzystując fragmenty rozgrywki w jej ówczesnym stanie.
Na tym etapie wiedziano już też, że problemem będzie optymalizacja. Decyzja o wydaniu gry na PS4 i Xbox One okazała się zgubna, produkcja na sprzętach Sony i Microsoftu nie była grywalna w najmniejszym stopniu. W przypadku konsoli japońskiego giganta Cyberpunk 2077 najczęściej nie uruchamiał się w ogóle.
Szczerzymy ząbki, panowie!
Informacje o tragicznym stanie gry nie wychodziły jednak poza studio. Na zewnątrz wszystko wydawało się iść świetnie, kolejne zwiastuny, materiały z rozgrywki i tłumaczące różne mechaniki kreowały obraz gry idealnej. Media jeszcze przed premierą okrzyknęły Cyberpunka 2077 grą roku, fani drżeli z ekscytacji na myśl o rychłej premierze, a pierwsze przedpremierowe recenzje chwaliły produkcję. Minął grudzień 2019, przywitaliśmy rok 2020, wszyscy odliczali dni do nowego rozdziału w historii gier wideo… i w końcu, po latach ukrywania, problemy powoli zaczęły wychodzić na jaw. Kwietniową premierę przesunięto, najpierw na wrzesień, później na listopad, ostatecznie data premiery ustalona została na 10 grudnia 2020. Za każdym razem CD Projekt podkreślał, że gra jest grywalna ale muszą jeszcze dopracować niektóre elementy. Lecz w końcu premiera nadeszła, a z nią wylało się przysłowiowe szambo
Wtopa dekady
10 grudnia 2020 roku świat wstrzymał oddech, tylko po to by za chwilę krzyknąć w rozpaczy. Fani, gotowi zanurzyć się w Night City, zamiast tego doświadczyli jednego z największych rozczarowań w historii gamingu. Gra prezentowała się dobrze jedynie wizualnie, jednak cała reszta produkcji leżała.
Na wszystkich platformach gracze zmagali się z niezliczonymi bugami. Postacie NPC znikały w połowie dialogów, przedmioty unosiły się w powietrzu, a pojazdy zachowywały się, jakby ignorowały prawa fizyki. Niektóre misje nie uruchamiały się prawidłowo, co blokowało postęp w fabule. Skrypty ładowały się z opóźnieniem lub nie ładowały się w ogóle co zmuszało graczy do powtarzania misji. Sztuczna inteligencja przeciwników i przechodniów była rażąco niedopracowana – wrogowie często ignorowali gracza, a tłumy w Night City zachowywały się nienaturalnie, np. wszyscy jednocześnie kucali w reakcji na oddany strzał. Na konsolach starej generacji gra cierpiała na potężne spadki płynności i częste crashe, zmuszające graczy do resetowania sprzętu. Nawet na nowych konsolach, gra nadal cierpiała na problemy z optymalizacją, choć w mniejszym stopniu.
Społeczność graczy poczuła się zdradzona. Media, które przed premierą wychwalały Cyberpunka na podstawie starannie wyreżyserowanych pokazów, teraz nie zostawiały na grze suchej nitki. Recenzje gry były mieszane – wersje PC otrzymywały umiarkowanie pozytywne oceny, ale edycje konsolowe były miażdżone przez krytyków i graczy. Oliwy do ognia dolały zapewnienia CD Projekt Red sprzed premiery Cyberpunka, że gra działa „zaskakująco dobrze” na starszych konsolach. Niedługo później ujawniono, że studio znacząco ograniczyło dziennikarzom dostęp do konsolowych edycji gry.
Reakcje były błyskawiczne i druzgocące. Gracze masowo zgłaszali prośby o zwroty pieniędzy, a sklepy borykały się z falą reklamacji. Kulminacją kryzysu była decyzja Sony o wycofaniu Cyberpunka 2077 ze sklepu PlayStation Store – ruch bezprecedensowy w historii branży. Microsoft poszedł w ślady Sony, oferując ułatwione zwroty dla użytkowników Xboxa. Akcje CD Projekt Red na warszawskiej giełdzie straciły niemal 40% wartości w ciągu kilku dni, a studio, wcześniej uwielbiane za Wiedźmina 3, znalazło się na krawędzi reputacyjnej katastrofy. Cyberpunk 2077, zamiast stać się „grą dekady”, zyskał miano największego rozczarowania w historii.
Droga ku odkupieniu
Mimo tragedii jaką była premiera Cyberpunka, CD Projekt Red nie poddało projektu i nie złożyło broni. Studio publicznie przeprosiło za stan gry i zobowiązało się do jej naprawy. Rozpoczęła się mozolna praca nad łatkami, które miały naprawić błędy i poprawić wydajność. Pierwsze aktualizacje, wydane na początku 2021 roku, łatały najbardziej rażące problemy, ale nie wystarczyły, by odzyskać zaufanie graczy. Jednak z czasem, po każdym kolejnym patchu, gra zaczęła przypominać to, co obiecywano przed premierą.
Równolegle studio pracowało nad odbudową wizerunku. Premiera anime Cyberpunk: Edgerunners we wrześniu 2022 roku, stworzonego we współpracy z japońskim Studio Trigger, okazała się strzałem w dziesiątkę. produkcja, osadzony w uniwersum gry, zdobyła uznanie za emocjonującą fabułę, wyraziste postaci i wierność cyberpunkowej estetyce. Edgerunners ukazało najmocniejszą stronę gry: jej storytelling. Fabuła Edgerunners garściami czerpała z fabuły Cyberpunka 2077 która jest jedną z niewielu rzeczy jednogłośnie chwaloną przez media i graczy. Dla wielu osób które odbiły się od gry, Edgerunners stało się impulsem by dać Night City drugą szansę.
Punktem zwrotnym była premiera dodatku Phantom Liberty we wrześniu 2023 roku. Rozszerzenie wprowadziło nową dzielnicę Night City – Dogtown – oraz wciągającą historię szpiegowską z udziałem postaci Solomona Reeda. Phantom Liberty przyniosło również kompleksową przebudowę mechanik gry, w tym systemu walki, drzewek umiejętności i interakcji z otoczeniem. Wydany równolege patch 2.0 uczynił rozgrywkę bardziej płynną i satysfakcjonującą. Gracze, którzy wrócili do gry, byli zachwyceni – Cyberpunk 2077 w końcu spełniał obietnice sprzed lat.
Łabędź polskiego gamingu
I tak, z najgorszej premiery w historii gier przeszliśmy do gry, która spokojnie wygrałaby tytuł gry roku, gdyby jej premiera nastąpiła dwa lata później. Historia Cyberpunka 2077 to przestroga dla twórców gier aby nie nakładali sobie na metaforyczny talerz więcej niż są w stanie zjeść. Jest to też historia o tym, że mimo słabych początków, zawsze jest szansa na odkupienie win i powrót na szczyt. CD Projekt Red, mimo wtopy z grudnia 2020, odzyskało serca fanów i nadal wymieniane jest jako jeden z najlepszych twórców gier zaraz obok gigantów jak Rockstar czy Activision. Fani z niecierpliwością czekają na kolejne projekty studia, w tym zapowiedzianą kontynuację Cyberpunka oraz nową trylogię Wiedźmina. Czy CD Projekt Red powtórzy historię? Czas pokaże, jednak jeśli planują ją powtarzać, lepiej niech pominą element tragedii i skupią się na sukcesie.