Zespół Gorgonzolla niedawno wydał swój najnowszy album, czyli Zabawne? Z tej okazji przepytałam Dominika Pajewskiego, wokalistę grupy o nowy album, o 10 lat grupy i nie tylko. Zapraszam!
Jak należy rozumieć tytuł Waszej nowej płyty – Zabawne?
To pytanie o to, co w ludzkich emocjach jest Zabawne?. Na tym albumie mówimy o trudnych sytuacjach z naszego otoczenia i życia, a to wszystko jest podparte doświadczeniami. Ktoś może uznać te obserwacje za mało ważne, banalne i właśnie zabawne. My pytamy: czy to faktycznie jest „Zabawne?”, czy jednak może warto zatrzymać się na chwilę i pomyśleć, o co chodzi.
To już Wasz trzeci album. Jak pozmieniał się Wasz proces pracy nad piosenkami od czasów debiutu? A może nie pozmieniał się wcale?
Zasadniczo nie zmienił się za dużo – zawsze zaczynaliśmy od riffu, potem dochodziły kolejne partie instrumentów, a na końcu wokale. Pod tym kątem proces tworzenia się nie zmienił.
Piosenka Potwór z szafy porusza temat traum z dzieciństwa, Ryba psuje się od głowy ukazuje Wasze spojrzenie na branżę muzyczną, Przejście dotyczy radzenia sobie z odejściem bliskiej osoby, a Kolorowe cukierki – antydepresantów. A co z pozostałymi tekstami?
Zawsze podkreślamy, że interpretacja jest różna i indywidualna, a my nie chcielibyśmy narzucać tego, jak odbierać naszą muzykę. Oczywiście, mogę powiedzieć, o czym są utwory, bo wiem, o czym pisaliśmy.
Wujek z Ameryki jest o tym, jak Google inwigiluje nas wszystkich i o sprzedaży danych, Podróżnik o stanie psychicznym w pandemii, Nieobecność o problemach w związkach, a Pomyje to numer opowiadający o moim stanie psychicznym sprzed 10 lat i jest to najstarszy z numerów.
Natomiast niech każdy interpretuje te utwory, jak chce. Na tym polega piękno muzyki, że można ją odbierać indywidualnie.
Jak Wasi odbiorcy reagują na ten nowy materiał?
Bardzo dobrze! Słyszymy, że pobiliśmy nim poprzednie krążki i, że nasza muzyka weszła na wyższy poziom. Jednak minął dopiero miesiąc z kawałkiem od premiery, więc jeszcze jest za wcześnie, żeby mieć pełen obraz od słuchaczy.
Zespół istnieje już 10 lat. Jak Gorgonzolla ewoluowała przez te lata?
Oj, bardzo. Jesteśmy innymi ludźmi niż te ponad 10 lat temu. Skład się zmienił, jesteśmy też dojrzalsi. Niektórzy z nas pozakładali rodziny, doczekali się dzieci. Z pewnością jesteśmy innymi ludźmi, ale to normalny proces w życiu. Tak samo dzieje się w zespole.
A jak się zmieniliście jako ludzie? Jako jednostki?
Z pewnością pozmienialiśmy priorytety życiowe, ale, jak widać, zespół nadal jest ważny – istnieje, koncertuje i nagrywa. Zmieniły nas doświadczenia życiowe, muzyczne, międzyludzkie. Jest taki fajny cytat z utworu Kasta Składu – Premiera: „Należy się zmieniać, by jakim jest się pozostać”. To bardzo mądre, bo kształtuje nas to, co przeżywamy i dzięki temu zostajemy sobą.
Jakbyś miał wskazać Wasz największy sukces jako zespołu, to co by to było?
Zdecydowanie koncerty na Woodstocku/Pol’And’Rock Festivalu i to za każdym razem – czy to na Pokojowej Wiosce Kryszny, czy na Wiewiórstocku, czy już na Małej Scenie. Koncerty na Rock Na Bagnie, Czochraj Bobra lub Bangarangu to też ważne wydarzenia.
Naszym sukcesem jest też album Zabawne?, bo przez pewne trudności międzyludzkie w zespole powstawał on bardzo długo. Jednak jest i ludzie przyjmują go bardzo dobrze.
Macie jakieś swoje muzyczne marzenie, które się jeszcze nie spełniło?
Jarocin Festiwal? Chyba to takie marzenie, by postawić stopy na scenie w tym kultowym miejscu. Graliśmy w Spichlerzu Polskiego Rocka, jednak zagrać na festiwalu to byłoby coś wielkiego.
Na jakim poziomie jest polska scena rockowa? Twoim zdaniem?
Na bardzo wysokim! Widać to po ilości kapel, poziomie, jaki reprezentują i muzyce, jaką tworzą. Scena niezależna była zawsze silna w Polsce, a obecnie jest ona też bardzo liczna. Serducho rośnie!
Czego mogę Wam życzyć? Poza tym, żeby Gorgonzolla działała kolejne 10 i więcej lat…:)
Żeby dzieciaki wszystkich członków zespołu były zdrowe, abyśmy my byli zdrowi i zawsze uśmiechnięci. Resztę sobie jakoś ogarniemy sami – w końcu ogarniamy od ponad 10 lat 🙂