Kafelkowe gry logiczne są niezwykle popularne, więc nie dziwi, że wydawcy wciąż wypuszczają ich nowe wariacje do sprzedaży. Jedną z najnowszych propozycji, które zagościły na sklepowych półkach jest Aqua od wydawnictwa Rebel. Zapraszam do recenzji.
Aqua: Bioróżnorodność w oceanach to rodzinna gra kafelkowa, która przyciąga wzrok pięknymi grafikami oraz wykonaniem. Gry o przyrodzie to zawsze bardzo popularny motyw, który pozwala na dotarcie do nowych, mniej doświadczonych graczy. W grze można stopniować poziom trudności gry poprzez wybranie odpowiedniego wariantu rozgrywki. Do wyboru mamy podstawowy, rodzinny oraz zaawansowany. Na poziom trudności wpływają płytki ekosystemu, które ustawiamy w zależności od wybranego wariantu lub które możemy całkowicie wyeliminować z rozgrywki.
Podczas zabawy będziemy dokładać do swojego obszaru gry różnokolorowe heksów, aby tworzyć z nich siedliska lub rafy. Na utworzone siedlisko natychmiast dokładamy małe zwierzę w kolorze tego siedliska. Gdy z małych zwierząt (każdym w innym kolorze), stworzymy odpowiedni kształt – przywołujemy duże zwierzęta, które zapewniają dodatkowe punkty. Naszym celem jest realizacja celów z płytek ekosystemów, które są związane albo z tym by duże zwierzęta leżały koło odpowiedniego koloru małego zwierzęcia by za nie zapunktować albo za inne rzeczy w swoim ekosystemie. To właśnie te cele powodują, że gra nie należy do najłatwiejszych.
Gdy zaczynamy obcować z tytułem, ten wydaje się być bardzo prostym i przyjemnym kafelkowcem. Jednaj już podczas samej rozgrywki okazuje się, że wcale tak łatwo nie jest, a realizacje celów momentami jest – niemal niemożliwa. W grze jest spory wybór celów, nowe hexy dochodzą losowo, a rozgrywka jest bardzo szybka, przez co ciężko “ogarnąć” to wszystko, zaplanować swoją strategię i świadomie punktować. Duża losowość i masa zmiennych celów znacząco podnosi regrywalność, ale też mocno wypacza wyniki. O ile jeśli gramy z nastawieniem, żeby miło spędzić czas z rodziną i nie nastawiamy się na zdobywanie dużej ilości punków, to nie ma problemu. Jeśli jednak jesteśmy bardziej zaawansowanymi graczami to niemożliwość zaplanowania swoich ruchów i konieczność grania “na pałę” – może irytować i skutecznie zniechęcać do kolejnych rozgrywek. Ja niestety zaliczam się do tych drugich.
Mimo, że jak zasugerowałem wyżej – Aqua to niekoniecznie gra dla mnie, to należy jej się kilka pozytywnych zdań. Te dotyczą szczególnie tego jak gra wygląda oraz jak solidnie została zrobiona. To co zrobiło na mnie ogromne wrażenie już po wyciągnięciu gry z kartonu zabezpieczającego, to jej masa. Pudło było bardzo ciężkie jak na jego rozmiar. Po rozpakowaniu całości – wiedziałem dlaczego. Gra wydrukowana jest na bardzo grubej, jak na dzisiejsze standardy – tekturze. Wszystkie kafle są solidne, ciężkie i widać, że wydawca chciał wydać grę w wysokim standardzie. Aqua to gra, która prezentuje się bardzo dobrze na stole. Jej kolorystyka i grafiki tworzą fajny klimat i mogą zachęcić (szczególnie młodszych graczy) do zabawy. Dodatkowo w pudełku znajdziemy prosty, kartonowy insert, który pozwala utrzymać porządek w elementach i mocno przyśpieszyć rozpoczęcie zabawy. A to wszystko w bardzo przystępnej cenie, bo grę możecie dorwać za niewiele ponad 100 zł.
Aqua to gra niby dla każdego, jednak zdecydowanie lepiej sprawdza się w rodzinnym graniu “na luźno”. Można przy nim poćwiczyć z dziećmi spostrzegawczość, analizowanie sytuacji oraz podejmowanie decyzji “na gorąco”. Niestety nie jest to gra, do której będę jakoś wyjątkowo często wracał. Czegoś tu zabrakło, a miałem nadzieję, że będzie to ten tytuł, który zdetronizuje Kaskadię czy Akropolis. Natomiast uważam, że będzie to fajny pomysł na prezent dla dziecka, co może pozwolić zaszczepić w nim chęć grania w gry planszowe. Aqua ma wszystko, żeby sprostać temu zadaniu – proste zasady oraz ładny wygląd.