Filmowe spojrzenie na polską szkołę: Recenzja filmu „Piep*zyć Mickiewicza”

0
17
"Piep*zyć Mickiewicza", fot. Sławomir Mrozek/Artrama

Piep*zyć Mickiewicza to próba filmowego ujęcia współczesnej szkoły, młodzieńczego buntu oraz obrazu życia nastolatków, w której za kamerą stanęła Sara Bustamante-Drozdek. Nośny, nieco prowokujący tytuł i obecność w obsadzie cenionego Dawida Ogrodnika dawały nadzieję, że dostaniemy w końcu interesujący oraz dobry jakościowo portret polskiej młodzieży. Tematyka produkcji z jednej strony ma duży potencjał, z drugiej jednak łatwo w niej popaść w banał i przerysowanie. Jak zatem w ostatecznym rachunku wypada Piep*zyć Mickiewicza?

Szkoła na ekranie

Warszawskie liceum, zbuntowana klasa i nieradzący sobie z nią nauczyciele, a to wszystko w rytmie polskiego hip-hopu. Tak wygląda otwarcie filmu, w którym uczniowie 2B są postrachem grona pedagogicznego. Ale wtedy pojawia się on – Jan Sienkiewicz, ubrany w skurzaną kurtkę, okulary przeciwsłoneczne, najczęściej ukazywany z papierosem. Niepokorny polonista, jednocześnie pisarz, gotowy podjąć się wyzwania jakim jest praca z trudną młodzieżą. Niestety od początku widzimy, jak bardzo nieudolnie wychodzi próba przedstawienia nastolatków oraz realiów polskiego systemu edukacji. Piep*zyć Mickiewicza przerysowuje rzeczywistość w taki sposób, że traci wiarygodność i staje się schematyczną oraz banalną karykaturą. Zbuntowani uczniowie wizualnie nie przypominają szkolnych chuliganów, tylko dzieciaki z dobrych domów. Nawet postać Jana Sienkiewicza bardzo dobrze zagrana przez Dawida Ogrodnika, napisana jest tak, że jego fajność wręcz wylewa się z ekranu. Apogeum absurdu i żenady to rapowa walka między Sienkiewiczem, a jednym ze szkolnych wyrostków. Wchodzący niemal z buta do pogrążonej w chaosie klasy polonista rozprawia się z klasowym raperem w bitwie na rymy. Scena miała być mrugnięciem w kierunku młodych słuchaczy rapu, jednak jej efekt jest porównywalny do komicznych prób bycia młodzieżowym przez osoby w średnim wieku.

Zachód po polsku

Oglądając Pie*rzyć Mickiewicza nie sposób nie zauważyć odniesień do amerykańskich filmów poruszających podobną tematykę. Motyw charyzmatycznego nauczyciela znamy doskonale choćby ze Stowarzyszenia Umarłych Poetów czy Młodych gniewnych. Wątek zbuntowanego nastolatka z problemami, który swój geniusz kryje za fasadą niepoprawnego zachowania wśród rówieśników ukazywał Buntownik z wyboru oraz Szukając siebie. Polski film czerpie garściami z tych produkcji i można odnieść wrażenie, że stara się być bardziej hollywoodzki od pierwowzorów. Skutkiem tego jest powierzchowność w próbie podjęcia realnych problemów polskiej młodzieży. Próby uderzenia w poważniejsze tony kończą się zazwyczaj kaznodziejskimi formułkami, podanymi w najprostszej formie, często poprzez fabularną drogę na skróty.

Gatunkowy chaos

Piep*zyć Mickiewicza składa się dobrych momentów, które jednak przeplatają się ze znacznie słabszymi. Punkt wyjścia historii osadzonej w szkole może być naprawdę ciekawym, pełnym wartościowych wątków pomysłem. Jednak w wykonaniu zabrakło świeżości i konsekwencji. Po obejrzeniu trudno powiedzieć jaki gatunek był w zamyśle twórców. Kilka komediowych scen miało potencjał, żeby pokazać szkołę oraz nastolatków z przymrużeniem oka. Było ich jednak za mało, aby móc powiedzieć, że produkcja miała  mieć komediowy charakter. Motyw gangsterów, wykorzystujących licealistów do handlowania narkotykami nie wnosi nic szczególnego poza dodaniem odrobiny akcji. Nawet jak pojawia się jakiś intrygujący wątek to jego rozwiązanie pozostawia wiele do życzenia. Przykładem tego może być rozprawienie się z bandytami przez uczniów oraz nauczycieli zakończone banalnym happy endem. Kiedy pojawia się kwestia uzależnienia to film próbuje trochę udawać Euforię, co również nie wypada najlepiej.

Dawid Ogrodnik i spółka

Paradoksalnie, Pieprzyć Mickiewicza chwilami ogląda się całkiem przyjemnie, zwłaszcza jeśli zrezygnujemy z wysokich oczekiwań względem fabuły. Plusem jest niewątpliwie gra aktorska, która może nieco ratować odbiór filmu. O tym, że Dawid Ogrodnik jest świetnym aktorem zdążyliśmy się już przekonać. Nie jest to może jego najwyższa forma, jednak nadal utrzymuje poziom i można docenić jego kreację. Film o nastolatkach zawsze jest okazją do obejrzenia nowych, młodych twarzy. Trzeba przyznać, że aktorzy grający uczniów wypadli dobrze i naturalnie. Wyróżnić wypada Hugo Tarresa oraz Wiktorię Koprowską, których na ekranie łączy filmowe, typowo nastoletnie uczucie. Choć ten wątek romantyczny nie jest najwyższych lotów, to prezentują oni duże umiejętności aktorskie.

Niewykorzystany potencjał

Po obejrzeniu filmu miałem poczucie, że Piep*zyć Mickiewicza to produkcja, która na papierze mogła mieć duży potencjał. Idea ukazania szkoły na ekranie nie jest może specjalnie oryginalna, ale może być bardzo ciekawa. Niestety, film próbował być buntowniczym głosem pokolenia, jednak w rezultacie okazał się półtorej godzinnym seansem kina złożonego z gry stereotypami okraszonym końcowym, schematycznym morałem. Pomimo wad, jest w tym filmie dużo młodzieńczej energii, która w połączeniu z dobrą grą aktorską sprawia, że Piep*zyć Mickiewicza ma swoje atuty. Warto zatem śledzić kolejne ruchy twórców tego filmu, w których widać potencjał. Doświadczeni tym średnio udanym dziełem mogą jeszcze zaskoczyć w przyszłości dużo bardziej jakościowym kinem.

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments