Znakomita zabawa, świetna energia, chwile nostalgii i wzruszeń. Tego wszystkiego doświadczyli wszyscy obecni na warszawskim koncercie Jacka Savorettiego.
11 października odbył się pierwszy z dwóch polskich koncertów Jacka Savorettiego. Artysta zawitał w warszawskim klubie Palladium, gdzie dał niezapomniane show w ramach swojej trasy Europiana Tour.
Na samym początku, jako support, zaśpiewał Maks Łapiński. Zaprezentował między innymi swój najnowszy singiel Na serio. Można było wyczuć, że ten młody artysta przykuł uwagę publiczności. Poza świetnym wokalem i zabawnymi gadkami między utworami, Maks pokazał także swoje umiejętności instrumentalne grając na gitarze i klawiszach. Na pewno będę śledzić jego karierę, ponieważ zdaje się, że ma jeszcze dużo do zaoferowania muzycznie.
Następnie przyszedł czas na gwiazdę wieczoru. Jack pojawił się punktualnie i w wielkim stylu, zaczynając swój występ od hitu Who’s Hurting Who. Był w fantastycznej formie wokalnej, a jego energia natychmiast udzieliła się widowni.
Drugim utworem było What More Can I Do z poprzedniego albumu Jacka zatytułowanego Singing to Strangers. Jest to jeden z faworytów fanów na całym świecie, co można było zauważyć po tłumie ludzi znających każde słowo.
Przy trzecim kawałku artysta nie zwalniał tempa. Too Much History to singiel promujący jego najnowszy album Europiana. Energiczna kompozycja sprawiła, że ludzie zaczęli tańczyć.
Wtedy nadszedł czas na największy przebój Jacka – Candlelight. Band zaczął grać motyw z utworu Cher Bang Bang, co przerodziło się w singiel artysty. Wyszlo majestatycznie, a wszyscy fani śpiewali razem z nim.
Po Greatest Mistakes, Savoretti spytał widownię jaką ze starszych jego piosenek chcieliby usłyszeć i padło na Breaking The Rules z albumu Before The Storm. Band zszedł ze sceny zostawiając artystę samego z gitarą. Pod koniec utworu, Jack uronił łzę, co udzieliło się publiczności.
Następnie poruszył kwestię toczącej się wojny na Ukrainie i zadedykował utwór Soldier’s Eyes dla wszystkich walczących tam osób i ich rodzinom. Była to jedna z najbardziej wzruszających chwil podczas całego koncertu, a do Jacka dołączył muzyk grający na skrzypcach.
Nie zabrakło też utworów The Way You Said Goodbye, Knock Knock, Secret Life, When We Were Lovers, Home i najnowszego singla Dancing Through the Rain.
Na koniec zaśpiewał piosenkę Home, po czym wszyscy zeszli ze sceny. Gdy tłum zaczął tupać w rytm i klaskać, wrócili na scenę. Ponieważ dzień wcześniej były urodziny Jacka, jego manager wniósł na scenę tort i wszyscy zaśpiewali mu Sto Lat.
Na bis artysta wykonał jeszcze włosko-angielską piosenkę You Don’t Have to Say You Love Me i Back Where I Belong.