Samotność – hałas czy cisza? „Zbyt głośna samotność” Bohumila Hrabala

0
511
Zbyt głośna samotność Bohumil Hrabal

Samotność kojarzy się raczej z ciszą. Tak chyba podpowiada logika, bo skoro jesteśmy zupełnie sami – kto oprócz nas samych miałby hałasować? A jednak Zbyt głośna samotność Bohumila Hrabala udowodniła, że samotność potrafi być głośna, czasem nawet za bardzo.

Głównym bohaterem i jednocześnie narratorem Zbyt głośnej samotności jest Haňtio – prasowacz książek. Można by rzecz: praca jak praca, ale nie dla Haňtia, który trudni się tym już od trzydziestu pięciu lat. Kocha książki nad życie, jednak codziennie musi je niszczyć i mimo to nie zamieniłby swojego zajęcia na żadne inne. Oczywiście, czasem zdarzy mu się którąś uratować przed śmiercią, jednak czymże jest jedna w stosunku do setek, które idą na starty? Przez to adoptowanie nikomu niepotrzebnych dzieł, Haňtio stał się wykształconym wbrew własnej woli. Dom bohatera składa się praktycznie z samych książek – na łóżku, pod łóżkiem, a w łazience wystarczy jeden mniej ostrożny ruch i stosy zawalą się, przygniatając tym samego lokatora.

Operator prasy jest samotny, mimo że otaczają go ludzie, jak chociażby jego szef czy inni, dla których przekazuje uratowane książki. Samotność jednak nie była z nim zawsze – przecież Haňtio wspomina mamusię, wuja, Maniusię czy małą Cygankę, ale oni wszyscy przeminęli. Został on sam i jego zbyt głośna samotność, od której kręci mu się w głowie.

Samotność, która aż krzyczy

Towarzyszami Haňtia w piwnicy, w której pracuje, są głównie myszy, które mieszkają w stertach papieru. Od czasu do czasu dołączają do nich też uporczywe muchy. To właśnie te żyjątka, które czasem giną w bezwzględnym ścisku maszyny, wnoszą do życia bohatera hałas. Hałas, który kontrastuje (a może jednak współgra?) z jego samotnością.

W dziele Hrabala krzyczą nie tylko małe zwierzątka, ale też zdania, z interpunkcją, która nie zawsze idzie w zgodzie z podręcznikowymi regułami. Często zajmują po pół strony, więc dla wielu czytelników będzie to element nie do zniesienia. Nie ukrywam – początkowo mi też trudno było się do tego przyzwyczaić. Jednak po jakimś czasie przestałam zwracać na to uwagę, bo dzięki temu monologowi dało się zrozumieć to, co Haňtio miał w głowie. Teraźniejszość, literatura, niechronologicznie przywoływane wspomnienia, które sięgają młodzieńczych lat – wszystko składało się na obraz mężczyzny.

Piękna samotność

Bo ja mogę pozwolić sobie na ten luksus, żeby być opuszczony, choć ja nigdy opuszczony nie jestem, ja jestem tylko sam, by móc żyć w zaludnionej myślami samotności, bo ja po trosze jestem entuzjastą nieskończoności i wieczności, a Nieskończoność i Wieczność chyba gustują w takich ludziach jak ja.

Tak mówił Haňtio i uważam, że jest to piękne. Tak jak niesamowita jest Zbyt głośna samotność – nieco ponad stustronicowa książka, przesiąknięta jednocześnie pięknem, ale też brutalnym, obskurnym realizmem. Przecież w prawdziwym życiu nie zawsze wszystko jest różowe. Mimo że została napisana w 1976 roku, można odnaleźć w niej kwestie, które w pewien sposób są dostrzegalne dzisiaj, prawie 50 lat później. Maszyny, które zastąpią człowieka było tym, czego obawiał się hrabalowski bohater. Widział, że nie jest już tak potrzebny, jak kiedyś. Że pewna era przeminęła, a wraz z nią i on musi przeminąć. Odejść po trzydziestu pięciu latach, bo są lepsi i młodsi od niego. Zostawić to, co kocha. Swoją miłość i cel w życiu.

Zbyt głośna samotność uznawana jest za kanon literatury. Mimo specyficznego stylu, mnóstwo w niej pięknych słów i spostrzeżeń. Książka Hrabala nie jest jednak dla wszystkich, a z pewnością trzeba do niej dojrzeć. Być może sięgnąć po nią w innym czasie, za kilka lat, gdy ma się większy bagaż doświadczeń. Niemniej jednak, jest to pozycja, po którą warto sięgnąć w którymś momencie życia.

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments