Kamil Klabiński powrócił z nowym materiałem muzycznym. W naszej rozmowie poruszyliśmy przede wszystkim temat powrotu i nowości.
Nie wiem, czy wiesz, ale spotykamy się kolejny raz, po roku. Chyba dużo się u ciebie zmieniło…
Pamiętam, jasne! Miło, że znowu jest okazja, by porozmawiać. Czy u mnie się dużo zmieniło? Na pewno, tak. Sporo nowych perspektyw, wyzwań, problemów. Spełniło się moje marzenie – podpisałem kontrakt z wytwórnią muzyczną. Zacząłem nową pracę. Poznałem kilku ciekawych ludzi. To są zewnętrzne zmiany – zmiany w moim codziennym otoczeniu. Sporo zaszło też tych wewnętrznych. Tak, dużo się zmieniło.
Dowiedziałam się, że jesteś zafascynowany takimi artystami, jak Shawn Mendes, John Mayer lub Kings of Leon. Dlaczego właśnie oni?
W każdym z tych artystów cenię odmienne wartości muzyczne. John Mayer jest jednym z najwybitniejszych popularnych gitarzystów młodego pokolenia. Kochając gitarę, chcę brać z niego przykład. Shawn Mendes świetnie śpiewa i zazdroszczę mu jego solidnej skali głosu. Swoją przygodę z muzyką zacząłem podobnie do niego – uczyłem się z tutoriali na YouTube, jak grać piosenki na gitarze. Jest to twórca, który pokazał, że można osiągnąć wszystko, jeśli jest się odpowiednio zdeterminowanym. Dlatego jest to dla mnie taka inspiracja i wzór do naśladowania. No i Kings of Leon. Zespół, który z prostych kompozycji muzycznych, tworzy magię, niesamowita energia, emocje. Do listy dopisałbym jeszcze Coldplay. Pierwsza połowa dyskografii zespołu znacząco ukształtowała moją wrażliwość muzyczną. I żeby była jasność – bardzo lubię też ich nowe rzeczy!
Powróciłeś z nowym singlem o tytule Zawsze. O czym opowiada ten utwór?
Opowiada o moich ambicjach i aspiracjach życiowych.
Podobno Zawsze to pierwsza zapowiedź debiutanckiego albumu. Proszę, opowiedz coś więcej.
Tak. Zawsze jest jednym z utworów, które pojawią się na mojej debiutanckiej płycie. Ale na razie nie czuję, żeby to była oficjalna, donośna zapowiedź. Album nie jest jeszcze skończony i trudno mi jakkolwiek go zapowiadać, jeśli nie dopiąłem na ostatni guzik kwestii związanej z jego realizacją. Niemniej jednak, Zawsze to preludium, cichy zwiastun czegoś większego.
A tytuł płyty? (śmiech)
Tytuł jeszcze się nie narodził. (śmiech) Ale wiem, że pragnę ją wydać w pierwszej połowie przyszłego roku. Nie mogę się doczekać!
Czyli będzie kolejny singiel?
Coś będzie, tak. Szczegóły wkrótce.
Dziękuję za rozmowę!
Ja też dziękuję!