Londyńska galeria sztuki przy okazji organizacji wystawy autoportretów Vincenta van Gogha zdecydowała się na sprzedaż pamiątek związanych z malarzem. Co poszło nie tak?
Autoportrety Vincenta van Gogha
O wystawie Courtauld Gallery w Londynie pisaliśmy na początku lutego. Słynne autoportrety Vincenta Van Gogha przyciągnęły wówczas mnóstwo zainteresowanych. Miłośnicy sztuki określali wydarzenie, jako niepowtarzalną okazję na zapoznanie się z historią i twórczością holenderskiego malarza. Wystawa wciąż jest dostępna dla odwiedzających, jednak ich uwaga skupiła się wokół jeszcze jednej, istotnej rzeczy.
Galeria w ogniu krytyki
W ostatnich dniach Courtauld Gallery spotkało się z ogromną krytyką. Wszystko za sprawą pamiątek związanych z malarzem, które sprzedawane są przy okazji trwającej wystawy. Właściciele galerii zdecydowali się na umieszczenie w sklepiku wartej 6 funtów gumki do ścierania w kształcie odciętego ucha, a także apteczki z poradami na wyjście z załamania psychicznego, która została wyceniona na 16 funtów. Przypomnijmy, że Vincent van Gogh zmagał się silnymi napadami lękowymi. Kilkukrotnie trafiał z tego powodu do szpitala. Wiadomo też, że w trakcie jednego z poważnych załamań psychicznych artysta obciął swoje lewe ucho. Krytyk sztuki David Lee w rozmowie z Daily Mail nazwał pomysł na gadżety „pozbawionym smaku zabiegiem marketingowym”. Właściciele galerii poważnie potraktowali krytyczne uwagi i zdecydowali się na usunięcie ze sklepiku kilku kontrowersyjnych pamiątek. Do CNN przesłano również oświadczenie, w którym organizatorzy wystawy zapewnili, że intencją galerii nie było zlekceważenie poważnego tematu, jakim są zmagania z chorobami psychicznymi.