Fani prosili, fani błagali, ale w końcu się udało! Wydawnictwo Egmont wydało jeden z najważniejszych komiksów superbohaterskich ze stajni DC. Zapraszamy do recenzji komiksu Kingdom Come: Przyjdź Królestwo.
Wszystko zaczęło się w 1996 roku
Historia miała swoją amerykańską premierę w 1996 roku. Twórcami czteroczęściowego opowiadania są Aleks Ross (ilustracje) i Mark Waid (scenariusz). Przez wielu dzieło to zostało uznane za jeden z najważniejszych komiksów w historii DC. W Polsce komiks po raz pierwszy został wydany w 2005 roku i od razu stał się wydawniczym hitem. Po wyprzedaniu się całego nakładu, jego używane kopie osiągały niebotycznych kwot. Na powrót do sprzedaży musieliśmy czekać niemal 16 lat, ale wydawnictwo Egmont stanęło na wysokości zadania, uaktualniając album o wyjątkowe grafiki, rozmowę z autorami i smaczki, będące gratką dla każdego fana tego uniwersum.
Kunszt rysownika Alexa Rossa
Jakie są składowe dobrego komiksu? Przede wszystkim rysunki i dobra, wciągająca i angażująca historia. Mówiąc o Kingdom Come, nie można przemilczeć płaszczyzny graficznej. Alex Ross wykonał kawał solidnej roboty, tworząc obrazy, które na długo zapadają w pamięć! Prace artysty to zdecydowanie najsilniejsza strona recenzowanego komiksu. Mimo upływu lat, rysunki wciąż zachwycają swoją świeżością. Można nawet powiedzieć, że są one mało komiksowe, szczególnie jeśli porównamy je do dzisiejszych trendów. Z ilustracji wylewa się fotorealizm (Główne postacie wzorowane były na przyjaciołach i rodzinie artysty), a świetne połączenie kreski z akwarelami robi piorunujące wrażenie. Wiele radości dawało mi zwykłe kartkowanie komiksu i podziwianie tej sztuki. Alex Rose to prawdziwy geniusz!
DC Elseworlds, czyli możemy poszaleć!
Historia przedstawiona w tym komiksie pozostaje poza głównym kontinuum uniwersum, przez co autorzy mogli popuścić wodze wyobraźni i stworzyć coś całkowicie odjechanego. Komiks dzieje się w przyszłości w której najwięksi herosi odeszli na emeryturę. Nie ma już Supermana, nie ma Batmana, nie ma Wonder Woman. Świat, który znamy – nie istnieje. Miejsce emerytowanych superbohaterów, zajęło pokolenie ich dzieci czy wnuków. Młodym niestety nie przyświecają te same wartości, którymi kierowali się pierwotni herosi. W ich poczynaniach nie zaobserwujemy walki dobra ze złem. Jesteśmy świadkami nieustannej walki każdego z każdym o wszystko co możliwe. Nie ma w niej żadnego celu i sensu. Ludzie nie szanują nowych bohaterów, a można nawet powiedzieć, że się ich boją.
Powrót Supermana
Pierwotni superbohaterowie długo nie reagowali, Superman pozostawał nieobecny od dziesięciu lat, ale pewne wydarzenie i wielka bitwa, w której ginie ponad milion niewinnych ludzi powoduje, że najwięksi herosi świata DC muszą odwołać swoje emerytury i przywrócić ład i porządek na Ziemi. Akcja komiksu szybko nabiera tempa, na każdej stronie czuć powagę sytuacji. Z kart komiksu wylewa się patos, który potęgują nawiązania do biblijnej apokalipsy. Wszystko zmierza do nieuchronnej konfrontacji pomiędzy starymi, a nowymi superbohaterami. Moim celem nie jest zaspojlerowanie Wam historii opowiedzianej na kartach tego albumu, mogę jedynie zagwarantować, że jeśli nie mieliście okazji obcować z tym dziełem, będziecie zachwyceni! Komiks wyróżnia mnogość znanych i lubianych bohaterów, którzy muszą stawić czoła sobie samym – znaleźć swoje miejsce na świecie.
Fantastyczne wydanie Egmontu
Nie pierwszy raz wydawnictwo Egmont bierze na swój warsztat klasyczny komiks i uzupełnia go o smaczki dla największych fanów. Kingdom Come został wydany w ramach cyklu DC Deluxe, w nieco większym niż tradycyjny formacie. Komiks posiada wytłaczaną grubą okładkę z obwolutą wydrukowaną na papierze kredowym. W albumie poza czteroczęściową historią znajdziemy również fantastyczny epilog oraz całą masę materiałów dodatkowych. Świetnie prezentują się oryginalne okładki, wraz z ich wyjaśnieniami. Znajdziemy tutaj rozmowy z twórcami komiksu, które przybliżą nam proces wymyślania historii i tworzenia ilustracji. Każdy fan uniwersum DC, powinien to sprawdzić!
Co do komiksów nie jestem przekonana, ale do famtastyki też nie byłam, a książka “Przez głębię do gwiazd mnie zachwyciła!