Takich komedii romantycznych już nie ma! Wzruszająca i jednocześnie dowcipna historia o dostojnej damie, która skradła bratnie serca dwóch dżentelmenów. Zachwycająca Audrey Hepburn, jako tytułowa Sabrina oraz znakomicie partnerujący jej: Humphrey Bogart i William Holden. Co tak właściwie sprawia, że ta filmowa opowieść nawet po ponad sześćdziesięciu latach jest niewątpliwie ikoniczna i pełna wdzięku?
Wszystko zostanie w rodzinie…
Sumienny szofer Thomas Fairchild (John Williams) pracuje na północnym wybrzeżu Long Island, w urokliwej posiadłości zamożnej rodziny państwa Larrabeech. Nastoletnia córka kierowcy, to śliczna Sabrina (Audrey Hepburn), która mieszka wraz z tatą. Dorastająca dziewczyna od wielu lat jest bez pamięci zakochana w najmłodszym synu pracodawców swego ojca – rozwiązłym kobieciarzu Davidzie Larrabeem (William Holden). Infantylny playboy traktuje fircykowatą Sabrinę, jako sympatyczną sąsiadeczkę i nie odwzajemnia uczuć panienki Fairchild. Nawet nie ma świadomości, że trzpiotowata córka szofera jest jego cichą wielbicielką. Pewnego dnia Sabrina opuszcza ukochaną rezydencję Larrabeech. Wyjeżdża do Paryża, by kształcić się w najznamienitszej szkole kulinarnej Le Cordon Bleu. Po dwóch latach nauki elegancka i dystyngowana Sabrina powraca z Europy do majątku Larrabeech, gdzie ponownie spotyka donżuańskiego Davida. Tym razem bawidamek jest oczarowany dojrzałą i pełną wdzięku Sabriną Fairchild. Jednakże na drodze do szczęścia Sabriny i Davida stoi cała, wpływowa rodzina Larrabeech. Zwłaszcza zazdrosny, przedsiębiorczy, starszy brat Linus (Humphrey Bogart) oraz świeżo-upieczona, bogata narzeczona Davida – Elizabeth Tyson (Martha Hyer). Dodatkowo sprawę komplikuje fakt, że obaj bracia Larrabee darzą wytworną Sabrinę uczuciem.
Edith Head vs. Hubert de Givenchy
Fabuła komedii nie jest porywająca, wydaje się wręcz przewidywalna i nieco zakrawa o losy Kopciuszka na miarę XX wieku. Tym bardziej, że komedie romantyczne w reżyserii wybitnego Billy’ego Wildera już nie raz przechodziły do historii kina. Sabrina nie jest odstępstwem! Dlatego w tym filmie nie o treść chodzi! Istotna jest gra aktorska, a najważniejsze są godne podziwu stroje. To właśnie za nie w 1955 roku amerykańska kostiumograf Edith Head otrzymała Oscara w kategorii: najlepsze kostiumy do filmu czarno-białego. Niemniej jednak, tutaj pojawia się zgrzyt! Ponieważ podobno Edith Head niezasłużenie otrzymała tę prestiżową nagrodę. Rzekomo większość zachwycających strojów dla Sabriny stworzył Hubert de Givenchy. W rezultacie ta filmowa produkcja zapoczątkowała dożywotnią współpracę Audrey Hepburn z francuskim projektantem mody. W późniejszych latach, to właśnie Givenchy ubierał brytyjską aktorkę zarówno w życiu prywatnym i zawodowym. Ostatecznie trudno dociec czyjego autorstwa jest słynna, czarna, koktajlowa sukienka, którą ma na sobie Sabrina Fairchild podczas kolacji z Linusem Larrabeem.
Starcie modowych tytanów
Godnym uwagi jest fakt, że sama Edith Head wyznała, iż była odpowiedzialna za tworzenie sukienek do filmu. A inspirację czerpała z projektów Huberta de Givenchy. Po śmierci laureatki Oscara francuski projektant stwierdził, iż kultowa, czarna sukienka Sabriny, to jego projekt wyprodukowany przez Paramount Pictures. Bez względu na to, kto jest pierwotnym autorem kreacji; trzeba przyznać, że mała-czarna, jak i balowa, wydekoltowana suknia – są to zdecydowanie stroje ponadczasowe, pełne szyku, paryskiej gracji i światowej klasy.
„[…] Jeśli jej transformacja miała wypaść przekonująco, Sabrina musiała dostać coś więcej niż imitację markowych kreacji. Potrzebna jej była czarodziejska matka chrzestna rodem z Francji. Albo chrzestny ojciec.” – Sam Wasson, Piąta Aleja, piąta rano, wyd. Świat Książki, Warszawa 2013
Oczywiste jest, że bez hollywoodzkich wpływów Edith Head i francuskiego wyczucia stylu Huberta de Givenchy stroje Sabriny nie zapisałyby się w dziejach kinematografii. A rozgłos wywołany przez konflikt modowych tytanów jedynie spotęgował zainteresowanie filmem.
La Vie en Rose – Życie na różowo…
Przede wszystkim urokliwa, romantyczna scena, w której stylowa Audrey Hepburn jedzie samochodem z poważnym Humphrey’em Bogartem – jest niewątpliwie ikoniczna. Konkretnie chodzi o utwór oryginalnie śpiewany przez genialną, francuską artystkę Édith Piaf. La Vie en Rose… melodyjnie, subtelnie podśpiewuje senna Sabrina. Dzięki temu melancholijnemu wykonaniu francuskiego, sztandarowego hitu w 1955 roku Audrey Hepburn była nominowana do nagród: Oscara i BAFTA, jako najlepsza aktorka.
Co za imię: Sabrina!
Bezsprzecznie produkcja Sabriny odbiła się szerokim echem z wielu względów. Niepodważalnie najbardziej skandalicznym i emocjonującym był krótkotrwały, namiętny romans Audrey Hepburn z Williamem Holdenem. Odtwórcy głównych ról, mimo różnicy wieku; jedenastu lat – zakochali się w sobie na planie filmu. Nie była to tajemnica, dlatego sensacyjna wieść z prędkością światła trafiła do mediów, co niechybnie wpłynęło na oglądalność Sabriny. Niestety płomienny romans zakończył się równie szybko, jak się zaczął. Istotnie Audrey Hepburn nie tylko w pracy, ale także w życiu osobistym przejawiała cechy szykownej i kochliwej Sabriny. Natomiast relacje brytyjskiej aktorki z Humphrey’em Bogartem były mało przyjacielskie. Wszystko za sprawą tego, że Billy Wilder nie obsadził w roli tytułowej Sabriny ówczesnej żony aktora – Lauren Bacall. Niezadowolony Bogart przy każdej okazji starał się wpędzić reżysera w poczucie winy, krytykując i zarzucając młodej, filmowej partnerce brak kompetencji oraz profesjonalizmu. Zdaje się, że finalnie Sabrina w wykonaniu uroczej Audrey Hepburn wyszła kinematografii na dobre!
Co nagle, to po diable – ale nie zawsze…
Trudno stwierdzić dlaczego, ale pewne jest, że reżyser Billy Wilder i scenarzysta Ernest Lehman rozpoczęli kręcenie filmu nim skończyli pisać scenariusz. Mimo że bazowali na gotowej treści sztuki autorstwa Samuela A. Taylora. To i tak Lehman tworzył scenariusz w ogromnym pośpiechu! Co definitywnie przyczyniło się do tego, że pewnego razu Billy Wilder poprosił Audrey Hepburn, aby udała chorą. Celem było oczywiście zyskanie na czasie i dokończenie pisania fragmentu, który miano nagrywać owego dnia. Niekiedy dochodziło do tego, że Ernest Lehman miał gotową scenę rano, a jej kręcenie odbywało się już popołudniu. Jednakże na przekór pośpiechowi, niedokładności i adrenalinie film jest perełką srebrnych lat Hollywood. O czym niezbicie świadczą ikoniczne, czarno-białe kadry.
Klasyk ma klasę…
Chociaż zdolna Audrey Hepburn dopiero debiutowała w latach 50. XX wieku, to już wtedy publiczność ją kochała, a na srebrnym ekranie wyglądała najpiękniej. Nie inaczej jest w przypadku Sabriny. Błyskotliwy Billy Wilder wykazał się pełnym profesjonalizmem w doborze aktorów. Obsadzając w miłosnym trójkącie: młodziutką Audrey Hepburn, doświadczonego Humphrey’a Bogarta i przystojnego Williama Holdena – mógł spodziewać się jedynie rychłego sukcesu. Szczególnie, że atutem Sabriny są inteligentne, rezolutne dialogi, które ubarwiają akcję swoistym humorem. W tej produkcji wszystko ze sobą współgra! Tworzy spójną, czarowną całość i kreuje charyzmatyczną rzeczywistość, jak na komedię romantyczną przystało. Nieoczekiwany, trzymający w napięciu finał filmu – to to, co sprawia, że Sabrina jest nad wyraz bajkową opowieścią. Nierealną historyjką, którą z przyjemnością można zobaczyć przed snem i zasnąć z błogim uśmiechem na ustach oraz z melodią La Vie en Rose dźwięczącą w uszach. Po tym poznaje się ponadczasową produkcję, że nawet po ponad półwieczu nie starzeje się w ona oczach młodego pokolenia. Tylko nieprzerwanie trwa i trwa… w ludzkiej podświadomości oraz popkulturze.